ZAWSZE DO PRZODU cz.2- Efektywny detoks

Zakładam teoretycznie, że już wiemy, jak wyrwać się z toksycznego związku. Po przeczytaniu wszystkich artykułów w tutejszej zakładce Związek toksyczny, umieszczonych do tej pory, ogólne zasady walki z toksyczną relacją powinny być jasne, jak i też charakterystyka toksycznego partnera(wszyscy zachowują się tak samo!).
Po zakończonym związku nagle zostajemy sami, przestrzeń wokół nas wydaje się pusta, a nasze wewnętrzne poczucie wartości zrównane z ziemią. Czas zacząć się podnosić. Skutecznie i definitywnie. Ale jak?

Wynik końcowy powinien przynieść takie postrzeganie siebie jak mniej więcej na dołączonym obrazku. Nie mówię o poczuciu wyższości czy niedostępności dla innych. Mówię o subiektywnym poczuciu własnej wartości we własnych oczach+ niezachwiane poczucie pewności siebie. Dlaczego? Odpowiedź pojawi się na końcu artykułu(niech to zadziała jak soczysta "marchewka" :))

Pierwszym i najważniejszym aspektem detoksu jest świadomość, a konkretniej- jej stan. Już sam fakt, że znaleźliśmy się w tym początkowym punkcie kolejnego rozdziału naszego życia, świadczy o świadomości koniecznego zaprowadzenia zmian. Nie powinny to być tylko zmiany fizyczne, bo zmieniając wygląd otoczenia, ubrania czy fryzury zachowujemy się jak kameleon, przywdziewając odpowiedni kolor pasujący do sytuacji, jednak w środku pozostając tymi samymi stworzeniami z tymi samymi problemami.      NIE W TYM RZECZ!
Świadomość ma ogromną władzę nad naszym życiem i jest głównym i jedynym źródłem tak problemów jak i szczęśliwych, dobrych zdarzeń. Działa poprzez silne oddziaływanie na podświadomość, będąc głównym źródłem UCZUĆ i EMOCJI. Zatem, gdyby się nieco wgłębić w ten temat- myśli tworzą emocje, wywołują uczucia, które bezpośrednio oddziałują na podświadomość, a ta z kolei bez pytania i bez oceny realizuje je w życiu rzeczywistym, codziennym. Co i jak będzie zrealizowane w twojej najbliższej przyszłości, zależy tylko i wyłącznie od ciebie, bo tylko ty możesz wpływać na swoje myśli, zmieniać je i kontrolować. Jest to stosunkowo proste, gdy się bardzo tego chce, jednak wymaga uprzedniej nauki- jak alfabetu w szkole. W świadomości i podświadomości też trzeba uporządkować wiele rzeczy, tak samo jak przestrzeń dookoła. Oczywiście doskonałą metodą na naukę wewnętrznych porządków są fachowe pozycje powszechnie dostępnej literatury, jednak warunkiem jest poważne i konsekwentne podejście do tematu.

A tymczasem- początek.

1. Poczucie winy- początku możemy doszukiwać się we wczesnym dzieciństwie i jest jakby zakodowane w nasze systemy życiowe. Poza tym nie tak dawno nasz psychofag sowicie poił nasze świadomości rodzajem afirmacji, które miały na celu wywołanie poczucia winy, by przesunąć odpowiedzialność na ciebie za efekty swoich występków. Zatem masz wpojone, że wszystko złe, co się przytrafia w twoim życiu i wszystkich innych to twoja wina i chociaż (być może) nigdy nie przyczyniłeś/aś się bezpośrednio do tak potwornych konsekwencji- zawsze musisz zostać nimi obarczony/a. I jest w tym dużo prawdy! Jesteś twórcą własnego życia i sam sobie robisz "se-puku" z powodu psychicznych skrzywień lub jakiś głębokich urazów z przeszłości i musisz wiedzieć, że dopóki wewnętrznie nie rozprawisz się z nimi- sam jesteś sobie winien! Brutalna PRAWDA!
Po zakończonym związku toksycznym zawsze następuje moment powrotu wspomnień, nawet jeśli siłą próbujemy je tłamsić gdzieś z tyłu głowy. Nie należy tego robić! Przeżywanie i analizowanie wspomnień ma na celu zwrócić naszą uwagę na konkretne aspekty, może drobne szczegóły, które niosą ze sobą informację, zmuszają nas do nauki czegoś- odrobienie lekcji.....z historii własnej. Bardzo często podczas tych analiz sami wywołujemy poczucie winy wraz z nienawiścią, złością czy innymi nieprzyjemnymi uczuciami. Wtedy zazwyczaj jesteśmy źli na siebie, że daliśmy się tak nabrać, że straciliśmy tyle lat z życia, że po nic to było? A było po nic? ..... Otóż to. Analizy mają cel, musimy coś zrozumieć. Bez zrozumienia błędu, nie da się nic zmienić, a następny będzie taki sam, bądź o wiele gorszy w skutkach. Ile takich związków toksycznych chcemy przejść? A będziemy w takie wpadać zawsze, dopóki nie odrobiny naszych wewnętrznych zaległości i nie zrozumiemy, gdzie tkwi błąd. Ja powiedziałam sobie kategoryczne STOP. Nie chcę nigdy więcej przeżywać cierpienia z powodu relacji z toksycznym partnerem i dlatego konsekwentnie zabrałam się do roboty....nad sobą. Poczucie winy doprowadziło mnie do poszukiwania przyczyn we mnie. Dlaczego przyciągam takich psychofagów? Co jest ze mną nie tak? Na takie pytania każdy musi sam znaleźć odpowiedzi w sobie, szczerze i bez oszukiwania, ponieważ w razie auto-oszustwa- efekt też będzie adekwatny do działania. Poczucie winy oznacza, że jesteśmy i czujemy się odpowiedzialni za SWOJE ŻYCIE i życie innych. Więc bądźmy odpowiedzialni tak od początku do końca. Braliśmy odpowiedzialność za innych, chcieliśmy przeżyć ich życie, by tamtym żyło się lżej. A kto przeżyje twoje? NIKT, bo nikt tego nie może zrobić. Każdy musi przeżyć sam swoje życie i to też musisz zrozumieć, nauczyć się. Gdy już dojdziesz do wniosku, że w tobie gdzieś leży przyczyna tworzenia toksycznych relacji(pozwolenie na wykorzystywanie), mam nadzieję, że zrozumiesz, że czas to zmienić.

2. Próba zrozumienia- w czasie analizy wspomnień staramy się zrozumieć postępowanie psychofaga, zadajemy sobie pytanie "dlaczego?".  Na próżno nasze starania. Jeśli jesteśmy zdrowymi na umyśle ludźmi, nie jesteśmy w stanie zrozumieć psychofażego postępowania, bo nie jest normalne, nie jest oczywiste, nie nosi znamion świadomego działania na poczet korzyści. Nie jest wytłumaczalne. Zauważyłam, że psychofaże manipulacje mają znamiona autodestrukcji i jałowego żerowania na wszystkim co się da. Żaden psychofag nie jest świadomy konsekwencji własnego postępowania, czyli sam tak do końca nie rozumie siebie. Nie potrafi przewidzieć ani świadomie odczuwać procesu autodestrukcji ponieważ nie potrafi szczerze przyznać się do swoich błędów(nawet przed sobą). Więc? Zamiast szukać zrozumienia w psychofażym postępowaniu, zacznijmy go szukać w naszym postępowaniu, reakcjach i przemyśleniach. Szukajmy zrozumienia naszych wewnętrznych przekonań i procesów, pchających nas w ramiona kolejnych emocjonalnych gwałcicieli. Dlaczego?

3. WYBACZENIE- klucz do zmian, do nowego życia, klucz do szczęścia i pomyślności, najważniejszy klucz wśród wszystkich kluczy! Skoro to tak kluczowe zagadnienie, należy się przyłożyć. Wybaczyć należy wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób cię skrzywdzili tak w ostatnim czasie jak i x lat temu. Wybiórcze wybaczenie nie przyniesie żądnych większych efektów. Skrywane wiele lat urazy piętrzą się jak dokumenty na biurku czekające na księgowanie. Rzeczywiste oddziaływanie psychicznych urazów jest o wiele poważniejsze. Takie urazy to nic innego jak trzymanie w podświadomości starych przeżyć, wydarzeń, które się już zdarzyły i których już nie możemy zmienić! Wystarczy do nich wrócić teraz, zaakceptować, przyjąć do wiadomości fakt, że się zdarzyły i bez żadnych pretensji wybaczyć oprawcom. W wielu przypadkach dawni oprawcy to również rodzaje psychofagów, zwróćmy na to uwagę. Zatem na próżno szukać zrozumienia dla ich postępowania. Zadali rany i nie są tego świadomi, a trzymanie się pretensji i skrywanie nienawiści niszczy tylko twoje życie- niczyje inne! Pragnij wybaczenia i postaraj się pozamykać wszystkie dawne drzwi, zostawiając najgłębsze urazy za nimi. Pozwól odejść twoim oprawcom i bądź pewien/pewna, że otrzymają oni sprawiedliwą zapłatę od życia. To samo się tyczy twojego ostatniego partnera. Niech odejdzie w pokoju. Wybaczając mu, wybaczasz sobie. Stało się...Teraz jesteś silniejszy/a i mądrzejszy/a.
Jeszcze jedna ważna kwestia- wybaczenie to uczucie, a nie słowa! Słowa mogą jedynie posłużyć jako afirmacja dla wytworzenia uczucia wybaczenia. To zazwyczaj wystarcza. Wybaczenie jako uczucie nie należy do najłatwiejszych do osiągnięcia i wymaga czasu, ale intensywność odpowiedniej afirmacji powtarzanej kilka razy dziennie znacznie skraca ten czas. Dla przykładu podaję krótką afirmację, z której można skorzystać. " Z całego serca wybaczam ci (tu wstaw imię oprawcy), wybaczam tobie wszystkie krzywdy. Pozwalam ci odejść w pokoju. Jesteś wolny."Jeśli kiedyś ty stałeś/aś się czyimś oprawcą- koniecznie trzeba poprosić o wybaczenie. Uzyskanie tego może odbyć się w podobny sposób, korzystając z afirmacji, jeśli nie ma dostępu do osoby skrzywdzonej. Wtedy taka afirmacja będzie wyglądać następująco: "Z całego serca proszę cię (tu wstaw imię pokrzywdzonego) o wybaczenie mi wszystkich krzywdzących czynów i słów. Pozwól odejść mi w pokoju i być wolnym." Po miesiącu zacznie się pojawiać uczucie spokoju i błogości, zacznie się dziać WYBACZANIE. Pod warunkiem, że sumiennie zabierzemy się do odrobienia tej lekcji.

4. Poziom wartości wewnętrznej- coś, czego nie da się zmierzyć żadną miarą i coś, co wpływa bezpośrednio na poziom naszego życia. Jeżeli jesteś pełen/pełna frustracji, kompleksów, czujesz się jak ktoś gorszy, nie dość dobry, jaki poziom życia prowadzisz? Masz wymarzoną pracę? Wspaniałego partnera? Boską rodzinę i wszystko dookoła? Dlaczego nie? Złość, frustracje, złośliwość, zazdrość i wszystkie tym podobne emocje blokują odczuwanie szczęścia, dając w rezultacie to, co przeżywasz każdego dnia- brak środków na minimalne potrzeby, brak wszystkiego, co tak bardzo przez ciebie upragnione. Bo taka jest twoja wewnętrzna wartość! Dostajesz dokładnie to, co czujesz i w co wierzysz, a tak się akurat składa, że wierzysz we wszystko i wszystkich, za wyjątkiem SIEBIE! To też czas zmienić. Powiem ci teraz coś, co bardzo ci się spodoba i co jest absolutnie prawdziwe. Uważaj! JESTEŚ CZŁOWIEKIEM DOSKONAŁYM SAMYM W SOBIE! Zapamiętaj to zdanie i powtarzaj codziennie przed i po śnie. Zacznij zastanawiać się nad tym zdaniem, postaraj się zrozumieć. Wtedy mi przyznasz rację. Jesteś doskonały/a ponieważ jedyny w swoim rodzaju, oryginalny i niepowtarzalny, myślisz po swojemu i odczuwasz po swojemu. Teraz po związku toksycznym poczuj wdzięczność i doceń swoją siłę i doskonałość. Psychofag nie zdołał cię zabić! Wygrałeś/aś!!!!
Świadomość poziomu swojej wartości nie wymaga żadnych potwierdzeń. Szukając sposobności potwierdzenia swojego fajnego charakteru czy sposobu bycia(na przykład) wystawiamy się na zawsze skuteczny odstrzał przez kolejnego przemocowca. On/Ona zawsze chętnie potwierdzi twoje potrzeby, ale sam/a osądź czy szczerze?

5. Afirmacja/modlitwa- drzwi do nowego życia. Afirmacje powinny być pozytywne, bo mają nieść pozytywne zmiany, jednak bywają i negatywne, które niosą problemy. Takimi negatywnymi afirmacjami karmił nas psychofag. Sam/a dobrze wiesz, jak to się skończyło i ile cierpienia przyniosło. Chcesz to powtórzyć? Tak na prawdę każde słowo, każda myśl jest afirmacją i wpływa na nasze życie.
- " Ty zawsze musisz coś spieprzyć"- ile razy to słyszałeś/aś? Ile razy powiedziałeś/aś tak sam/a do siebie? A efekt? Chyba nie spodziewasz się, że nagle po takich słowach zawsze wszystko będzie ci wychodzić? Skoro zawsze wszystko spieprzysz to nie tylko sprzęty, czy pracę źle wykonasz, ale również i swoje życie. Logiczne, prawda? Jak wszystko- to wszystko!
- "Wyglądasz jak pajac"- po takich słowach nie tylko będziesz wyglądał/a jak pajac, ale też będziesz się tak czuć!
To tylko przykłady. Zamień te negatywne przykłady na pozytywne afirmacje i zastanów się jak się czujesz gdy ktoś lub ty sam/a mówisz je do siebie?
- "Świetna robota, jak zawsze"
- "Wyglądasz jak bogini/młody bóg"
:)
W internecie można znaleźć biliony fajnych afirmacji, tak samo jak miliony publikacji i pozycji literatury na ten temat. Z własnego doświadczenia wiem- WARTO!

6. Miłowanie siebie samego- ŻEBY POKOCHAĆ BLIŹNIEGO SWEGO NAJPIERW MUSISZ KOCHAĆ SIEBIE SAMEGO!!! Fakt- tego na religii nie uczyli i nie uczą, a powinni. Kochając siebie bezwarunkowo jesteśmy w stanie kochać naszych partnerów równie bezwarunkowo. Wiecznie niezadowoleni z siebie, zawsze gdzieś o krok za późno, z tyłu, niezadowoleni z własnego wyglądu, zatroskani, z bagażami męczących urazów z przeszłości i doświadczeń, z wiecznymi pretensjami i winami najpierw wobec innych, potem siebie. W jaki sposób wyobrażasz sobie kochać swojego wymarzonego partnera jeśli sam/a nie kochasz i nie szanujesz siebie? Nosząc w sercu żale i złość na coś, promieniejesz skrywaną agresją- do siebie, którą szybko przelejesz na wybranka/ę. Nie akceptujesz swoich wad i słabości, bo nie chcesz spojrzeć prawdzie w oczy. Nauczmy się kochać siebie i akceptować siebie takimi, jakimi jesteśmy. A jak już wspomniałam wyżej- jesteśmy doskonali!.
" KOCHAM I AKCEPTUJĘ SIEBIE." <---- recepta na miłość :) Najpierw wypowiedz te słowa do siebie, stojąc przed lustrem, patrząc sobie głęboko w oczy. Zapewniam cię, że pierwsze odczucie będzie podobnym do wrażenia oszukiwania siebie. To teraz się zastanów na ile kochałeś/aś swojego byłego partnera/partnerkę? To też było oszustwo! Ok. To już wiesz, że czas zacząć od początku. Wróć do punktu 1 i przerób to wszystko jeszcze raz, ale tym razem świadomie i szczerze zastanów się nad sobą. Codziennie milion razy powtarzaj siebie afirmację miłości, patrz w swoje oczy... Niech stanie się ona zamiennikiem przekleństwa, ostatnimi słowami przed snem i pierwszymi każdego poranka. Po miesiącu zaczniesz patrzeć na siebie zupełnie inaczej- gwarantuję. 
Gdy nie kochamy siebie, odczuwamy deficyt miłości i dlatego tak rozpaczliwie, często na siłę szukamy partnera, który nas pokocha. Błędne koło. Działanie też prowadzące prosto w ramiona kolejnego psychofaga. Kochając siebie szczerze i bezwarunkowo nie odczuwamy deficytu miłości, ponieważ ją mamy cały czas. To takie samo uczucie jak miłość do dziecka lub do rodzica. Wtedy nie szuka się niczego, jedynie pasującego towarzysza. I wierzcie mi- nie ma opcji na kolejnego psychofaga! Taki nawet nie zwróci na nas uwagi lub jeśli spróbuje- przy pierwszym podejściu zrezygnuje. Jesteśmy dla niego zbyt "wysokim progiem". :) 
Kochając siebie nie pozwolimy się skrzywdzić, miłość wymaga obrony, dbałości i pielęgnacji, zatem automatycznie będziemy bronić samych siebie, ponieważ kochamy siebie. Tak samo jak kochamy swoje dziecko, czy rodzica. Nie pozwalamy ich krzywdzić! To też logiczne, prawda?

7. Asertywność- ochrona nie tylko swojego poglądu czy wyrażanie sprzeciwu. Naucz się szanować siebie i swoje wartości, naucz się słuchać i kulturalnie wyrażać swoje opinie i bądź pewna swojej wewnętrznej pozycji. Naucz się bronić tych wartości, miłości i swojego życia. Mów NIE psychofagom. Nie rozpaczaj, gdy ktoś da ci kosza, widocznie nie był dla ciebie. Gdy tylko rozpoznasz psychofaga, ogranicz z nim kontakty lub je całkowicie zerwij. Jeśli musisz z takim pracować- ogranicz te kontakty do minimum, tylko do spraw zawodowych. Jeśli jest twoim przełożonym- staraj się wykonywać jego polecenia tylko te, które uważasz za konieczne i słuszne. Nie reaguj na jego głupie uwagi i pogróżki, że nakabluje na ciebie do biura. Pozwól mu, niech idzie. Nie bój się, nie okazuj strachu(jemu o to chodzi), bądź pewna swoich wartości, bezgranicznie ufaj sobie, a nie jemu. Jeśli szef jest psychofagiem- zacznij rozglądać się za inną pracą i nie żałuj dobrej wypłaty. Żadne pieniądze nie są warte zszarpanych nerwów i zdrowia, które wysysa psychofaży szef. Mówię ci. To też jedno z wielu moich doświadczeń z przemocowcami. 
Temat pracy z psychofagiem pojawi się w następnych artykułach. 

Bycie królem dla siebie zniechęca i skutecznie osłabia psychofagów. Niezachwiane poczucie pewności siebie i swoich wartości jest jak betonowy mur. Przebicie lub zburzenie takiego muru to zbyt ciężka praca dla pasożyta, choć zawartość po drugiej stronie niezwykle apetyczna. Cóż... "Nie dla psa kiełbasa" :)

Ujęłam tu tylko kilka najważniejszych moim zdaniem punktów do przerobienia w procesie detoksu. Jest ich dużo więcej oczywiście. Wszyscy zainteresowani przemianą znajdą bez trudu bardzo pomocne pozycje książkowe i wiedzę, która na prawdę podnosi poziom świadomości, a sumiennie odrobione lekcje z przeszłości skutecznie zamykają przeterminowane już rozdziały naszego życia. 
Podczas pracy nad sobą pojawia się wiele etapów, z którymi trzeba się zmierzyć. Jednym z nich jest etap widzenia wokoło samych psychofagów. Opowiem o tym w następnym odcinku.
W razie jakichkolwiek pytań czy wątpliwości- zapraszam do kontaktu e-mail.

A na koniec zacytuję tu słowa autorki książki "Moje dwie głowy"- "Nie dołuj się. Te lata to był czas na STAWANIE SIĘ... kimkolwiek stać się chciałeś/aś"
Powodzenia!





Komentarze

  1. Nie napisałaś dlaczego dookoła siebie widzę co chwilę psychopatów ....Chociaż krótką notkę , proszę....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zbieram się do tego punktu i niebawem powstanie obszerny artykuł o tym. Jestem ograniczona czasowo z powodu pracy. Jednak tu odpowiem tobie, lekko uchylając "rąbka"(chociaż nie tajemnicy). Widzenie wokół siebie samych przemocowców to dobry znak!!! To oznaka uczenia się świadomości, jak ich rozpoznawać. Oznacza to przyjęcie przez umysł do zasobnika wiedzy pozycji "indeksowej" pod tytułem "Zasady unikania toksycznych ludzi" i kolejnej pod nie co innym tytułem: "Systemy zachowawcze samoobrony". To również oznaka, że w podświadomości powstała kartoteka psychofażych zachowań w dziale "natychmiastowych reakcji obronnych"(To, tak żartobliwie ujmując sprawę). Innymi słowy- świadomość nauczyła się rozpoznawania psychofażych osobników i tym samy wysyła automatycznie sygnał do podświadomości, by tak niezwłocznie uruchomiła system obronny- właśnie o to w tej całej nauce chodziło od samego początku! Ale nie przejmuj się ilością spotykanych toksyków. Z biegiem czasu będziesz ich spotykała coraz mniej i mniej. To też jednak zależy od ciebie, na ile ty sama godzisz się na takie "przesianie" otoczenia.
      Tak, to temat głębszy i dlatego chcę poświęcić mu cały artykuł.
      Jak widzę- już wyczekiwany :)
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Bardzo dziękuję za odpowiedź, niestety musiałam upaść bardzo nisko, żeby zobaczyć jakimi ludźmi pozwoliłam się otoczyć, kim była moja mama i uświadomić sobie, dlaczego tak bardzo chciałam być najlepszą uczennicą, studentką, aby firma spełniała oczekiwania klientów lepiej od konkurencji , najlepszą kochanką. Psychol "sprowadził mnie na ziemię", uświadomił, że moimi staraniami nie osiągnę swojego celu (chęć zmiany jego nastawienia do mnie), odszedł (co jakiś czas stara się o sobie przypomnieć - jestem Twoim przyjacielem, nie planuje powrotu, bawi się). Wracając do meritum odkryłam z kim miałam do czynienia, zrozumiałam jak bardzo jego zachowanie było podobne do zachowania mojej mamy, przestałam się starać za wszelką cenę, jestem bardziej asertywna w każdej dziedzinie, paradoksalnie ludzie mnie bardziej doceniają, niestety w życiu prywatnym zaczęłam zauważać, że moje 2 "przyjaciółki" są nastawione na eksploatowanie mnie, poznałam nowych ciepłych ludzi, jest mi jeszcze trochę dziwnie, że są wobec mnie tacy otwarci i chętni do pomocy. Po związku z psycho przez pewien okres wydawało mi się, że jestem taka jak on, moja apmlituda emocji była niewielka, przestałam przejmować się tak bardzo porażkami, zaczęłam realizować swoje plany, które zawsze odkładałam na później, pomału emocje wracają, zauważam manipulacje "na odległość" ,po 12 m-cach od "oświecenia" cały czas mam wrażenie, że przyciągam psycholi jak magnes. Żałuję, że pozwoliłam narcyzowi omamić się, ale gdyby nie on ,dalej żyłabym w błogiej nieświadomości, narzucając ludziom swoją pomoc, dalej każdą porażkę bym wyolbrzymiała, starałabym się być coraz "doskonalsza" zaniedbując siebie.

      Usuń
    3. Tak, ja też musiałam upaść bardzo nisko i z wielkim hukiem, by nieodrobiona lekcja z przeszłości wystarczająco mocno wbiła się w świadomość. To niezbyt pocieszające, że tylu ludzi musi doznać tego typu wstrząsów, by się obudzić i zacząć w końcu żyć! Najważniejsze jest jednak to, że choć nie wszyscy, to jednak niektórzy z nich się budzą i starają się naprawić SAMYCH SIEBIE. Jak tu wspominałam w tych artykułach- praca nad sobą, pokonywanie własnych "błędów systemowych utkwionych w podświadomości" jest walką trudną, ale szanse na wygranie są również ogromne i zależą od każdego z osobna. Te lekcje nauczyły mnie NIE litować się na nikim, pomagać tylko tym, którzy o pomoc proszą i są gotowi do jej przyjęcia. Dlaczego brak litości? To proste- każdy dostaje w życiu to, co sam wywołuje myślami i uczuciami, to, o czym myśli. Tu jednak mały kruczek(napisany drobnym druczkiem)- bez precyzji myślowej konsekwencje mogą i zazwyczaj są niezbyt(lekko powiedziane) przyjemne. Nic w życiu nie dzieje się bez celu! Warto nauczyć się dostrzegać cele w każdym zdarzeniu, a to prowadzi do nauki przewidywania konsekwencji. Gdyby nie toksyczni ludzie z mojej przeszłości, nie było by mnie tutaj teraz, nie pisałam bym tej odpowiedzi, nie byłabym tym, kim jestem teraz. Bądźmy wdzięczni za nauki, jakie dał i daje nam życie- to wiedza, której nie uczy ŻADNA SZKOŁA! Pozdrawiam.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty