UPADEK KRÓLA

Każdy związek, relacja, współpraca i życie budowane na fałszu, zdradach, kłamstwach i manipulacjach jest z góry skazane na niepowodzenia i musi zakończyć się upadkiem (im wcześniej, tym lepiej- mniejsze straty). Będąc w toksycznym związku, wielokrotnie zadawałam sobie pytanie: "dlaczego nic nie układa się po mojej myśli, a wszechświat nie chce ze mną współpracować?" Teraz, już po fakcie, znam przyczynę i odpowiedź na to pytanie. Dojrzewałam jakiś czas do tego tematu, by móc na spokojnie przerobić go publicznie i dodać otuchy i wsparcia, wszystkim, którzy tkwią w podobnych relacjach i/lub z takich uwolnili się niedawno.
Wspomnienie śmierci i pogrzebu toksycznej relacji ma na celu uświadomienie powagi zagrożenia życia w nierównej walce i  potrzeby powrotu do normalności w relacjach międzyludzkich. Co by nie było- ukryta walka na śmierć i życie!

Proces upadku władzy absolutnej psychofaga jest złożonym procesem dążenia do prawdy przeprowadzonym przez jego ofiarę, zależnym wyłącznie od ofiary- jej/jego siły potrzeby życia w prawdzie. U mnie ta potrzeba była tak silna i ogromna, że jej potęga pozwoliła mi szybko "spoliczkować" i ostatecznie zdetronizować bałwochwalczego króla i wyrzuć go definitywnie z mojego życia (nasz związek trwał tylko 2 lata).
Pierwszymi oznakami nienormalności w relacji były odczucia dyskomfortu, świadomość moich własnych zachowań sprzecznych z wyznawanymi przeze mnie wartościami i prawdami, spadające sekwencyjnie poszanowanie dla mojego Pana i coraz częściej pojawiające się pytania typu: co tu się dzieje?, Gdzie jest prawda?, Dlaczego nic nie idzie po mojej myśli? I wiele tym podobnych.
Natura wyposażyła mnie w świetnie działającą INTUICJĘ(która NIGDY nie kłamie) i potrzebę rozumienia wydarzeń, przyczyn i skutków, dając mi bardzo logicznie działający mózg. Na początku zakochane serce wprowadziło mnie w taką relację, a z biegiem czasu i na wskutek wnikliwych obserwacji zachowań psychofażych, mózg zmuszony został do przeprowadzenia śledztwa prawie kryminalnego. Zrozumienie nie przyszło jednak samoistnie. Na początku była tylko DEZORIENTACJA, która rozbudzała mózg do poszukiwania prawdy. Ciche dni w związku toksycznym posłużyły jako czas dla analiz i pragnienia ujrzenia faktycznego stanu rzeczy- przebłyski aktywności jeszcze żywego rozumu. KTO SZUKA TEN ZNAJDZIE!

Obce stany emocjonalne.
Chyba wszyscy wiemy, jakie emocje i zachowania powinny towarzyszyć miłości(zakładam, że wszyscy wiemy). Zachwianie balansu pomiędzy braniem i dawaniem w każdej relacji jest znakiem jej zwyrodnienia, a zwyrodnienie to zawsze pochodzi z jednej strony(nigdy z obu).
Od momentu, gdy zaczęłam spotykać się z moim psychofagiem, w jego towarzystwie odczuwałam coś, czego wtedy nie potrafiłam ani określić, ani zrozumieć. NIEBEZPIECZEŃSTWO I LĘK. Szybko zaczęłam bać się ukochanego, stając się stopniowo jego ofiarą. Pragnienie spełnienia w związku i zaślepienie było tak silne, że sama początkowo zaczęłam odpychać te obce stany emocjonalne, do czasu, gdy przerodziły się w choroby fizyczne ciała i obce, nieznane mi dotychczas zachowania- np. niekontrolowany krzyk i ataki nerwowe(w końcowej fazie toksycznego związku). Do tego czasu wiele psychofażych zachowań pozostawało niezrozumiałe. W jaki sposób kochający mężczyzna może nie pragnąć, by jego kochana wyglądała pięknie? W jaki sposób kochający i zaangażowany facet może nie pragnąć zbliżenia z ukochaną? Dlaczego on wzbudza taki lęk? Do czego jest mu to potrzebne? W głowie mi się nie mieściło wiele zachowań, które w gruncie rzeczy nie były i nadal nie są akceptowalne.
Złapany na kłamstwie, obracał fakty na swoją (tak mu się wydawało) korzyść.
Ja- Kochanie, mówiłeś mi, że już nie używasz tych portali randkowych i że nie masz fikcyjnego konta na facebooku, przysięgałeś nawet, a ja znalazłam kilka.. Co masz na swoją obronę?
On- Ależ co ty wygadujesz? To niemożliwe! To nie są moje konta! Prawdopodnie ktoś się podszywa pod moje nazwisko(login, nazwę- wstaw dowolne). Jesteś zazdrosna i dlatego wszędzie widzisz moje zdrady, a wiesz dobrze, że jestem ci wierny, jak PIES!
Cóż... widząc, że się prawdy raczej nie dowiem, wtedy dałam spokój, ale myślałam swoje. Prawda wyszła na jaw po detronizacji. Będzie o tym w następnym artykule.
Daleko poza moją percepcję wykraczało pojęcie sprzecznych zachowań króla z wypowiadanymi przez niego słowami. Kocham cię ponad życie, jesteś dla mnie wszystkim- przyjaciółką, kochanką, matką, żoną, partnerem. Nigdy nie miałem, nie mam i nie będę mieć przed tobą żadnych tajemnic. Szybko zorientowałam się, że blokuje swój telefon kodami dostępu, gdy zapytałam się o powód, powiedział: Wiesz kochana, telefon zostawiam czasem na stole w restauracji, każdy może do niego zajrzeć, lub ukraść, a mam tam twoje zdjęcia i nie chciałbym, by jakiekolwiek obce oczy oglądały ciebie. Ok, wyjaśnienie uznane za zadowalające, jednak gdy zauważyłam, że zmienia te kody dostępu regularnie co trzy dni, wówczas nie miał nic na swoją obronę. Teraz, po fakcie już wiem, dlaczego chronił telefon nawet (zwłaszcza!) przede mną.
Jakże łatwą ręką Pan wydawał moje pieniądze, nie liczył się praktycznie z niczym. Posuwał się do kradzieży pieniędzy z mojego portfela, a czasem wyrywając mi je z dłoni mówił: Nie pozwolisz chyba, aby twój ukochany był bez grosza przy duszy, prawda? Właśnie...
Psychofaże pragnienie życia w harmonii miało na celu odcięcie mnie od rodziny i przyjaciół, jednak nie mogłam na to pozwolić i się buntowałam, wiec Pan zaczął tak manipulować członkami mojej rodziny, aby oni sami odsuwali się ode mnie(do moich przyjaciół na szczęście nie miał nigdy dostępu). Wiesz, że mąż twojej siostry zdradza ją na prawo i lewo? Domyśliłem się, obserwując go podczas oglądania meczu. Chodziło o to, abym porozmawiała z siostrą i dała jej znać, by lepiej obserwowała męża. W rezultacie miało to spowodować odsunięcie się siostry ode mnie na wskutek sprowokowanej kłótni.
Zastanawiało mnie wszystko to, co działo się we mnie samej. Lęk, coraz większy brak zaufania, przedziwne blokady wewnętrzne, nagły nawał obowiązków i prac domowych i pogłębiające się uczucie osamotnienia. Pan nigdzie w zasadzie nie wychodził, siedział w salonie ciężko pracując dzień i noc w internecie. Zastanawiał mnie jego olewawczy stosunek do utrzymania domu i kwestii pomocy komukolwiek. Zastanawiała mnie również jego nienawiść do kobiet, na co zwróciła najpierw uwagę moja matka. Jak można kochać kobietę, nienawidząc jej w tym samym czasie? Nie mogłam też pojąć, jak można być aż tak nieczułym na krzywdę, na łzy i cierpienie, śmiejąc się w czyjąś zapłakaną twarz, podrygując tanecznie w czasie cichych dni, podśpiewując radośnie podczas kłótni? Nie umiałam zaakceptować jego uzależnień (internet, przemoc, manipulacje, kłamstwa i ogromne ilości kawy i papierosów, skłonność do uzależnienia alkoholowego). W końcu zorientowałam się, że nie jestem JUŻ w stanie akceptować jego osoby. Moim oczom cały czas jawił się obraz mojego Pana(jego zachowań) niezgodny z obrazem tworzonym przez jego słowa w mojej wyobraźni. Miałam wrażenie, że żyję w jakimś koszmarze, nie jestem sobą, a to co się dzieje, nie dzieje się naprawdę. Mój mózg nie przyjmował do wiadomości takiej rzeczywistości. Poczucie dyskomfortu, zalęknienia, braku bezpieczeństwa, ciągły wewnętrzny niepokój, zdenerwowanie, stres, koszmarne sny oraz sprzeczne z wyobraźnią rzeczywiste obrazy zaczęły w końcu przeradzać się we fizyczne schorzenia ciała, które nie były wynikiem niczego innego, jak wołaniem podświadomości o przerwanie toksycznej relacji. Stan zapalny kręgosłupa, bóle i zawroty głowy bez przyczyny, wieczne zmęczenie, napady głodu, odruchy wymiotne bez powodu, wzmożone wypadanie włosów, pogłębianie się nałogu tytoniowego(dwukrotnie). Widok z drugiej strony lustra z dnia na dzień wpędzał mnie do grobu, więc w końcu nadszedł ten przełomowy dzień, gdy podjęłam nierówną walkę na śmierć i życie!

Mieczem wojujesz i od miecza giniesz.
Zasada równości. Głośno i wyraźnie mówiłam o partnerstwie, wymagałam równych zasad, równego i sprawiedliwego traktowania. Jednak widząc, że jestem nieustannie atakowana manipulacjami i kłamstwami(wtedy o zdradzach nie miałam pojęcia) zaczęłam bronić się dokładnie tym samym, poprzez tworzenie nieprawdziwych sytuacji, ukrywanie prawdy(fakt, z mojej strony dotyczyło to tylko i wyłacznie finasowych operacji dotyczących moich pieniędzy, z których pełnymi garściami czerpał psychofag). Ja też stworzyłam kody dostępu, zmieniając je cyklicznie, rozmawiałam częściej z przyjaciółmi, z rodziną, za plecami psychofaga, przestałam się tłumaczyć, aż w końcu zaczęło go to na tyle drażnić, że zaczął zabraniać wszystkiego i wygadywał podczas kłótni. Spędzenie jednej nocy poza domem, w domu moich rodziców w czasie cichych dni, przyczyniło się do pojęcia faktu braku zaufania dla mnie i lęku o utratę nade mną kontroli. Tamta noc została mi wielokrotnie wygadana, jako przestępstwo przeciwko władzy absolutnej. Dostałam znak, jak walczyć aby wygrać. Proces obserwacji trwał, a ja błagałam Boga, by mi ukazał prawdziwe oblicze mojego króla. Wiedziałam już wtedy, że mąż nienawidzi braku szacunku do jego osoby, więc okazywałam mu ten brak przy każdej okazji. Dwa razy wyganiałam go z domu, pokazując palcem drzwi. Aż w końcu...Bóg pokazał mi rąbek rzeczywistości.

Mój psychofag prowadził bardzo zażyłą relację ze swoją kuzynką( to nie była kuzynka- już teraz wiem, ale wtedy byłam poinformowana, że to kuzynka i nie znalazłam dowodów na obalenie tej tezy). Intensywnie zastanawiałam się nad ich relacją i częstotliwością komunikacji, zastanawiał mnie fakt przesyłania przez tą kuzynkę swoich zdjęć mojemu mężowi. Nie widziałam jednak żadnych niestosownych(do tej pory). Tym razem jednak.......Kuzynka na czacie przesłała Panu bardzo intymne zdjęcie własnej waginy! Pech chciał, że akurat to zobaczyłam na żywo- moment, gdy ta fotka pojawiła się na jego czacie. Oczywiście Pan wpadł w takie zakłopotanie, zdenerwowanie, nie wiedział jak ma zareagować i co mi powiedzieć. Jego nerwowa reakcja i późniejsze słowa absolutnie nie pokrywały się w żaden sposób. Kochanie, to nie tak jak myślisz. Ona przesłała mi tylko zdjęcie, które wysłała do niej jakas przyjaciółka, wiesz, że ona dzieli się ze mną takimi rzeczami, prawda?(prawie dwa lata wcześniej zostałam poinformowana, że ta kuzynka to lesbijka, a ta informacja miała na celu zamknąć mi oczy...no i zamknęła). Atak nerwowy, rozedrganie każdej komórki mojego ciała, płacz i natychmiastowe wymioty nie pozwoliły mi na prowadzenie jakiejkolwiek dyskusji z przemocowcem. Cokolwiek do mnie powiedział, wiedziałam, że to kłamstwa, juz nie było wątpliwości. Wykrzyczałam mu w twarz, jak bardzo się go brzydzę, jak bardzo jest odrażającym gnojem i wygnałam z domu ostatecznie, rozkazując by się zamknął raz i na zawsze i nigdy już do mnie nie wracał. To był środek nocy, płakałam w łózku, a Pan siedział przed komputerem, poszukując sposobu wyjścia z sytuacji. Rano, wyszedł z domu... Z historii przeglądarki dowiedziałam się gdzie. Poszedł odebrać pieniadze, które przysłał mu brat, by się mógł bezpiecznie ewakuować do innego miasta. Gdy wrócił, nie rozmawialiśmy, w ciszy pakował swoje rzeczy i jak sie domyślam, czekał na moment, gdy go zatrzymam. Byłam skołowana, cały mój świat zawalił się w ciągu tej felernej nocy(tak wtedy myślałam). Jednak nie miałam zamiaru go zatrzymywać, coś nie pozwalało mi tego zrobić. Po godzinie zaczął swoją przemowę podczas naszego wspólnego i ostatniego czasu porannej kawy: Mam nadzieję, że wiesz, jak bardzo się mylisz, mam nadzieję, że jesteś też pewna własnej decyzji. Jesteś, prawda? Ja ciebie wciąż kocham, wciąż jesteś dla mnie najważniejsza na świecie. Jestem w stanie WYBACZYĆ CI tą zniewagę i brak szacunku, który okazałaś mi w nocy. Wiedz również, że jestem bardzo wdzięczny twojej rodzinie za to, że mnie tak serdecznie przyjęli do własnego kręgu, że zawsze gościli mnie z szacunkiem. Musisz wiedzieć również, że nie mogę pozwolić, aby moja żona mnie poniżała i znieważała. Cokolwiek się stanie i jakakolwiek będzie dalej twoja następna decyzja- ja będę podążał za nią. Nie mam zamiaru utrudniać ci życia w jakikolwiek sposób, nie taki jest mój cel. Jak każdy człowiek na świecie, ja chcę być szanowany i poważany, myślę, że zasługuję na to. Naprawdę mogę puścić w niepamięć ten felerny incydent, jesli tylko chcesz. Jak widzisz, jestem całkiem spokojny, dumny z siebie,bo wiem, że jestem prawdziwy i szczery i znam swoją prawdziwą wartość. Ja wiem, że osiągnę cel, z tobą czy bez ciebie, jednak nie chciałbym utracić tego, co RAZEM  zbudowaliśmy...
Jego przemowa duszpasterska trwała prawie godzinę. Słuchałam jego słów w milczeniu, powstrzymując wymioty, nie patrząc w jego fałszywe oczy. Znałam już te przemowy bardzo dobrze, niczym sie od siebie nie różniły, były nudne i mówiły w kółko o tym samym, teraz wiedziałam również, że każde słowo to kłamstwo. Był opanowany, kontrolował własne emocje do momentu, gdy wypowiedziałam decydujace słowa: Nie zastanawiałeś się, dlaczego takie rzeczy, akcje nigdy nie wypłyneły z mojej strony? Przyczyną kłótni zawsze byłeś ty? Nie zastanawiałeś się, dlaczego ja cię nigdy nie zdradziłam? Jak możesz myśleć, że jestem aż tak naiwna, by ciągnąć dalej tą farsę? Okłamujesz mnie od samego początku i dostałeś miliony dowodów na to, że ja wiem, przyłapałam cię wiele razy na oszustwach i manipulacjach. To TY bawiłeś się moimi uczuciami, myślisz, że ja tego nie potrafię? Myślisz, że gdy kłamiesz, jak w tej chwili, ja tego nie widzę? Mimika twojej twarzy nie pokrywa się ze znaczeniem twoich słów. Dlaczego żadne z twoich słów nie jest potwierdzone przez zachowanie i czyn? Na co jeszcze liczysz palancie? Nie widzisz, że to koniec? Tak, jestem absolutnie pewna swojej decyzji, nie pozwolę by byle łachmyta zdradzał i poniżał mnie kiedykolwiek. Wracaj tam, skąd przyszedłeś i nie próbuj się do mnie zbliżyć nigdy wiecej! Te słowa wznowiły nerwy i płacz, a Pan król został nimi "spoliczkowany", co wywołało w nim atak gniewu. Obronna rekcja przemocowca- zastraszanie i szantaże. Dowiedziałam się, że teraz on dopiero rozpocznie prawdziwą grę i będę zmuszona grać razem z nim, w przeciwnym razie nie będę miała życia, on mnie zniszczy, zgnębi, zrobi wszystko, by odechciało mi się żyć! Nie dałam się zastraszyć, on śmiał się szyderczo w moją zapłakaną twarz. Rozmowa ta odbyła się na oczach mojej matki, ona nie chciała się jednak wtrącać i pozostała w kuchni. Po żarliwym odgrażaniu się, Pan zabrał swoje walizki, wolno opuścił dom, żegnajac się z matką, odczekując chwilę w przedpokoju w nadziei, że jednak go zatrzymam.... Aż w końcu opuścił moją posesję i nigdy wiecej się już nie spotkaliśmy.
Z przeraźliwym płaczem padłam matce w ramiona, odczuwałam coś, czego do tej pory nie umiem opisać. Moje serce zostało definitywnie zarżniętę właśnie w tej chwili, wykrwawiło się na dywanie, na który upadłam. Matka nie znała szczegółów, dwie godziny usiłowała uspokoić moje łzy, serce jej pękało na mój widok. Opowiedziałam jej w końcu szczegóły ostatnich wydarzeń. Rozmowa z nią bardzo mi pomogła. Kontakt z moimi przyjaciółmi doprowadził mnie do lektury "Moje dwie głowy" M. Friedrich, która poprowadziła mnie do zrozumienia przyczyn i zachowań mojego partnera. Dalej poszło już lawinowo- łaknienie fachowej wiedzy. To właśnie książki stały się zapychaczem wolnego czasu w pierwszych dniach wolności, czasu, z którym nie miałam pojęcia, co począć.
W ostatnim momencie mojej potyczki z psychofagiem udało mi sie odzyskać telefon, który on tak bardzo chronił kodami dostępu. Ten telefon był moją własnością, którą on zaczął używać w momencie, gdy ja kupiłam nowy. Odzyskany telefon zawierał wiele cennych informacji, do których wtedy(zaraz po śmierci mojego małżeństwa) nie byłam w stanie dotrzeć, z powodu własnych lęków i cierpień związanych ze wspomnieniami. Odłożyłam go do szuflady, gdzie nabierał mocy urzędowej.
Pogrzeb toksycznej relacji trwał półtora miesiąca.

Proces wychodzenia z takiego związku to w wielu przypadkach niezwykle trudna droga powrotu do psychicznego i fizycznego zdrowia, wiele kobiet nie potrafi sobie poradzić bez terapii i leczenia farmakologicznego. Takie związki ZAWSZE MAJĄ NA CELU doprowadzenie do fizycznej ŚMIERCI  dawcy, a biorca(przemocowiec) zawsze ulatnia się w momencie, gdy dawca jest już na tyle wyeksploatowany, że nie ma nic, co by można było zabrać- ani zdrowia, ani pieniędzy, ani siły, ani pozycji,  ani miłości!
Tylko świadoma walka ofiary o własne życie może skutecznie zatrzymać NIEWIDZIALNE i długotrwałe MORDERSTWO popełniane przez przemocowca W AFEKCIE, ZE SPECIALNYM OKRUCIEŃSTWEM, służącym wyłacznie jego zabawie. 
Dziękuję Bogu/własnej intuicji i podświadomości, że nie doprowadziłam się do krytycznego stanu, zdołałam walczyć z pełną mocą, pomimo wycieńczenia emocjonalnego i fizycznego! Dziękuję mojej rodzinie, przyjaciołom, że sukcesywnie otwierali mi oczy, stali przy mnie jak niewidzialne anioły, wspierali w walce z tym, co NIEWIDOCZNE!
PO NOCY ZAWSZE PRZYCHODZI DZIEŃ, A PO BURZY SPOKÓJ.
AMEN.



Komentarze

Popularne posty